niedziela, 31 stycznia 2016

Ktoś chodzi po wsi.


Sobotnie popołudnie.Słońce wychodzi zza chmur,więc jest okazja by zobaczyć co słychać nad rzeczką(tu było o tej rzeczce-klik).   A nad rzeczką bobry grasują,dziki ryją i woda płynie. Lubię tak pójść i popatrzeć i robię to dość często.Ale pewne  zdarzenia mnie śmieszą(?),przerażają(?) czy raczej radzą zachować rozsądek...?








Tu (klik) była kiedyś kładka lecz z przyczyn "sąsiada zza miedzy" zrobiliśmy sobie prywatną kładkę(powyższe foto).
Poniżej drzewa zabezpieczone przed bobrami.



I niedawno posiana trawa.Dziki ją skutecznie "spulchniają".


 Kolejne zabezpieczenie przez chronionymi gryzoniami.




Trzeba zważać na "bobrowe" nory,które są w pobliżu rzeki.



Smarowanych drzew nie gryzą,a tuż obok tną jak prawdziwi drwale.




Patrząc na powyższe zdjęcie przypomina mi się telefoniczna rozmowa z mieszkanką mojej wsi.Zadzwoniła do mnie wystraszona,że widziała,że ktoś chodził koło ich stawu i że pewnie chce ukraść stolik (!!!!) i że obawia się,że może ją napaść itd...Wytłumaczyłam jej,że to nikt obcy tylko ja oglądałam poczynania bobrów.W sumie sporo ludzi chodzi nad tymi stawami,by oglądać bobry i stolika nikt do tych pór nie ukradł ;P.
 Ponadto latem wypasają się tam krowy (klik). Stolik tam stał latem i stać zapewne będzie ;).
Proponowałabym ustawić tablicę: "Teren prywatny.Proszę nie szwendać się".
;)
I żeby było śmiesznie sytuacja powtórzyła się w czasie niedzielnego (dzisiejszego) poznawania/przypominania/utrwalania okolicy. Ale wpierw relacja ;)



W styczniu rosną też grzyby ;)
I  młodnik brzozowy(ok 40-50 arów) wycięty w pień prze budowniczych (czyt. bobry).




Przejechał mi drogę ;)


Miejsce, które już pokazywałam  (marcowe szwendanie-klik) i pisałam o miejscowości w pobliżu.


Domyślając się przejścia przez ciek wodny ruszam w kierunku wsi,którą znam,że "tam jest".
Kładka jest na solidnych podkładach (jakby kawałki torów),wszędobylskie bobry też oczywiście są i jest wieś.Szukam tylko jakiejś drogi lub dróżki,by nie wleźć komuś na podwórko.













Dół to zapewne pozostałość po budynku,bo są  resztki muru dookoła.


I resztki dawnego gospodarstwa.


Zaczynam od początku wsi(albo od końca...? ). Przy końcu drogi jest tablica informacyjna,którą często się powtarza w tej gminie .Lubię patrzeć na takie tablice z powodu bardzo dobrej znajomości z projektantem logo-klik.























I znów koniec/początek wsi i drogi zarazem oczywiście opatrzony tablicą z logo i informacją.
Wracam do białego strażnika wsi,by pójść w boczną drogę, gdzie jest jeszcze kilka domostw.




Zastanawia mnie ilość studni przy drogach.Jest w nich woda (przynajmniej w tych dwóch).













 -Zadzwoniła do mnie sąsiadka,że ktoś chodzi po wsi  i ogląda domy. Więc wyszłam i patrzę.-mówiła starsza pani.Ostrzegła mnie  przed psami u sąsiadki. Wymieniłyśmy grzecznościowe formułki,porozmawiałyśmy o mieszkańcach wsi,o pustych domach, o opuszczonych siedliskach i o celu mego szwendania,itd,itp.

To już następna wieś.Może kiedyś pokażę więcej ;).








2 komentarze:

  1. To dobrze, ze ludnosc zachowuje czujnosc, zawsze to potencjalnemu rabusiowi trudniej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kawał spaceru! Ja usilnie czekam na słońce...w taką zgniliznę nie mam motywacji do spacerowania. Bobry niezłego zamieszania potrafią narobić....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za obejrzenie moich "wypocin"
i dziękuję za pozostawienie śladu obecności w formie komentarza.