wtorek, 23 czerwca 2015

Migawki z urlopu.


Co można robić na urlopie?
Czytać książkę napisaną przez tego samego autora a tłumaczoną przez dwie inne osoby.
Właśnie tłumaczenie Glinki "Martin Eden" J.Londona bardziej do mnie przemawia.




Na urlopie można jeździć rowerem po polnych bezdrożach.Takie widoki są prawie codziennością...


Takie również.




Czasami można obrać trasę przy Miejscu zadumy




I takie tam inne urlopowe...




 Na tym "czymś" wystającym można jeździć.Nie jest to zbyt bezpieczne,ale i niebezpieczne nie jest ;)
Wiele osób w dzieciństwie jeździło na rozwórce(bo tak u nas zwą tę część fury).




Prawie symetria w budowie ;)
Tylko wiąz zasłonił.

 Okolice Mielnika.Wycieczka krajoznawcza ze znajomymi.
Czerwone maki w plonującym zbożu na przedmieściach Mielnika ;)




 Ten but wraz z ???? przyszedł do Mielnickiej Topoliny...


...bo jest na co popatrzeć ;)



Pannorama mielnicka widziana z wieży widokowej.



- Zmęczony już jestem!


Maćkowicze. Moje ulubione miejsce



 I most maćkowicko-fronołowski ;)
Most zdobyty!






Te chabry widziałam w ładną pogodę i zdjęcie byłoby przecudne.A jest jakie jest.Trudnoświetnie.


Żaba fotorafowana po godzinie 23 .Spać nie mogła czy co????
Ponadto codziennie przysiadywała w tym samym miejscu ;)


4 komentarze:

  1. Chyba pierwszy raz w życiu przeczytam powtórnie książkę, bo to moja ulubiona (a czytałam ją 35 lat temu). Ja mam też Glinki. Według Ciebie, które tłumaczenie lepsze. London urzeka mnie epiką, jako jeden z niewielu, bo większość tym zanudza. Z książki najbardziej pamiętam las sekwojowy.
    Ja urlop dopiero zamierzam zacząć. Patrząc na Twoje zdjęcia, aż wzdycham.
    Czy to żaba, czy też ropucha? Zamiast błon pławnych ma pazury?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o zawarte w książce wiersze to o niebo lepsze jest tłumaczenie Glinki,bo do tekstu epickiego nie mam zastrzeżeń typu "lepsze/gorsze".

      A jeśli chodzi o płazy to nie wypowiem się konkretnie,bo moja wiedza jest nikła.Ot...przyskakała akurat to ją(jego???) uwieczniłam ;)

      Usuń
  2. Boszsz, ale wielkie stado...dzików!!!
    U mnie też ropuszki mieszkają w tym samym miejscu, przy kamieniu na tarasie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za obejrzenie moich "wypocin"
i dziękuję za pozostawienie śladu obecności w formie komentarza.