Czasami człek ulega chwilowemu zawieszeniu. I co?
I nic...?
Ja mam tak, że gna mnie tam, gdzie można daleko okiem sięgnąć. Gdzie jest przestrzeń, zieleń i niebo. Człowiek też może się "zdarzyć"...
Potrafię bez żadnego celu zatrzymać auto i patrzeć przed siebie jakbym patrzyła na zapas lub ostatni raz. W sumie nie wiem czy można tak patrzeć...?
I moje skojarzenie (klik)
Nie wiem skąd to się bierze, że akurat tu i teraz zachciało mi się być...Przecież powinnam się śpieszyć do pracy...
Poniżej siemiatycki zalew i rzeka Kamionka i okolice amfiteatru.
Z pomostu latem (klik)
W upał. (klik)
Przystojny kaczor (?)ma mnie pod ogonkiem. Trudnoświetnie!
Kaczki na Kamionce (klik)
I trochę szarej rzeczywistości...
...bo czas goni...
Trudno uwierzyc, ze to koniec listopada, jeszcze tyle zieleni...
OdpowiedzUsuńMówią, że robota nie zając, poczeka... tyle razy sobie obeicuję, że nie pojadę tramwajem te 2 przystank, przez Wisłę przejdę pieszo. I co? Kilka razy tylko się zdobyłam, bo zawsze się śpieszę.
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu szwendałam się po Warszawie ;)
UsuńBo "miałam czas" ;)