wtorek, 22 kwietnia 2014

Dmitra chata i okolice.

Ten post będzie pierwszym z zaległych z moich niedzielnych rowerowych wycieczek.
I jako dopełnienie postu  Moje góry.

A więc jedziemy :)




Jeszcze  kawałek drogi przez brzozowy las i będziemy tuż przy widocznym w dali wzgórzu.




W sezonie jesiennym wzgórze obficie porastają wytwory natury zwane rydzami!!!!
Właśnie kilka(a może kilkanaście!!!) lat temu podczas grzybobrania natknęłam się pierwszy raz na Dmitra chatę.
Drogę "wyrównały" dziki.Aż pies w biegu przewraca się,a nie mówmy już o jeździe rowerem ;))







Pamięć trochę szwankuje,ale idąc ponad rydzowymi wzgórzami wiem,że dotrę do zamierzonego celu.Ponadto mam psa tropiciela :)



Droga nadal pozostawia wiele do życzenia.Nieużywana latami...






I  jest!!!!!















Z opowiadań miejscowych dowiedziałam się,że budynki domostwa zostały przeniesione do niezbyt odległej miejscowości Osłowo. Miejsce które pokazuję mapy nazywają Kolonia Sumiłówka. Jest to zapewne od pobliskiej miejscowości Szumiłówka(albo mapy się mylą ;)  )

Oto tytułowa chata.
Lata temu miała ciut inny wystrój zwłaszcza wnętrze.Pamiętam jak zaglądając przez okna podziwiałam piec z kamienia,który był zrobiony na podobieństwo kaflowego.Obecnie wybudowany jest kominek z nowoczesnej cegły.Wg plotek krążących po okolicy chata Dmitra uległa podpaleniu.Zapewne zrobiono to "na złość" obecnym właścicielom,którzy jako myśliwi polują na zwierzynę żerującą/pasącą się na okolicznych polach.Ale to tylko moje domysły ,które wysnułam znając mentalność "tutejszych".
Aby upewnić się czy piszę prawdę zasięgłam opinii osoby,która ok 60 lat temu pomieszkiwała przez zimę.Zdjęcia z fundamentami domu bardzo mnie zastanowiły.Po co 2 piwnice w jednym domu???
Drążąc temat mieszkańców tego przeniesionego domu dowiedziałam się,że mieszkały tam 2 rodziny! Stąd 2 "włazy"  do piwnicy. Fundamenty z postawionym na nich drewnianym krzyżem były kiedyś chlewem.Tam hodowano "żywicieli".

Dmitra chata prezentuje się nieźle i widoczna jest obecność/działalność ludzi.





Stary sad.
















Nieduży dom w cieniu dużego dębu.
Dom był kiedyś;dąb jest nadal.


I ostatnie spojrzenie na "ranczo".Wyobraźnia mi podpowiada,że pod linią energetyczną kiedyś była kiedyś granica/miedza. I zapewne jak okiem sięgnąć były pastwiska dla krów...


Pies wyraźnie znudzony.Pojedziemy inną drogą niż tu dotarliśmy.




Znajome widoki ;) Czyli miejscowość z linku z początku postu widziana z innej strony ;)


Działalność dzików na obsianych polach jest  powodem frustracji rolników.













Worki zawieszane na kijach  to "straszaki",które zazwyczaj  dziki mają głęboko w poważaniu pod ogonem .
No cóż...
Puszcza Mielnicka tuż,tuż..

1 komentarz:

  1. Fajna ta Wasz wyprawa :) Sarenki mają niezły wypas na polach, o dzikach już nie wspominając ;)
    Historia chaty ciekawa, w sumie dobrze chyba, że ktoś tam gospodarzy i nie rozsypała się jeszcze w proch i pył.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za obejrzenie moich "wypocin"
i dziękuję za pozostawienie śladu obecności w formie komentarza.