19 czerwca 2012 roku wydzwaniałam w bocianiej sprawie.Bociany robiły nowe gniazdo na słupie i istniało zagrożenie,że je prąd porazi,bo na słupie,który sobie upodobały nie ma specjalnej platformy.Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku(nie pamiętam jaki
wydział...) odpowiedziała,że to nie w ich interesie i zresztą nie mają
kasy.Że koszt zdemontowania opuszczonego gniazda to ileś tam złotych i założenia platformy to drugie ileś tam.Bociany opuściły swe stare gniazdo,bo:
-jak twierdzą wioskowi obserwatorzy- jakieś duże ptaszysko "porwało" bocianiątka,
-jak twierdzą rzekomi znawcy-gniazdo otaczają drzewa,które z roku na rok są wyższe i bocianom jest źle lądować.
Rozmowa z przedstawicielem Rejonu Energetycznego też nie wyjaśniła sytuacji,bo to rzekomo nie jest w ich kompetencji.
Rozmowa z przedstawicielem Rejonu Energetycznego też nie wyjaśniła sytuacji,bo to rzekomo nie jest w ich kompetencji.
Z ironią zapytałam pana z ochrony środowiska czy mogę przepędzić bociana z dachu jak mi sra na blachę,bo zamiast na gnieździe siedzi na moim domu i wiadomo,że robi swoje...
-Takie czynności są karalne.
-A czyjaś niekompetencja uchodzi płazem-to już sobie tylko pomyślałam-Więc zna pan jakiś sposób lub kontakt,aby coś zrobić z tymi bocianami?
....i tu już mi się nie chce opisywać c.d rozmowy...
....i tu już mi się nie chce opisywać c.d rozmowy...
Foto z czasu opisanego powyżej.I bocian "dachowy"
I już na nowo skleconym gnieździe.Wdzięcznie mi pozują ,bo w tegoroczną śnieżną wiosnę je dokarmiałam.Bociania para wychowała trójkę potomstwa.
Tuż za zielenią topól jest opuszczone gniazdo.
Trochę wideo z 29 lipca :)
bociany w akcji
bociany w akcji c.d.
Stare gniazdo widziane z chodnika(powyżej) i z podwórka (poniżej)
Zdjęcie pokazuje odległość od starego opuszczonego gniazda do nowego.
Widok spod mego domu na bocianie gniazdo.Szkoda,że wcześniej nie wpadłam na pomysł,by fotografować je z balkonu lub z okna strychu.15 sierpnia gniazdo było już puste.Bociany pojedyńczo pokazywały się na naszym podwórku kilka metrów od domu.Oswojone-nie ma co ;).Wtedy były widziane przeze mnie ostatni raz.Teraz czekam aż przylecą.Chyba że będę polować na gołębie lub żurawie ;)
Jaśka piękna sprawa! Dołożyłaś swoją małą cegiełkę do rozwoju bocianiej rodziny. Teraz wiem, że z podwójną niecierpliwością, będziesz oczekiwać wiosny i ich powrotu. To będzie dla Ciebie frapujące - już to widzę :) Szkoda, że one tak szybko odlatują. Gdy dwa lata temu byłem na Kaszubach, a był właśnie koniec sierpnia, ptaki też szykowały się do odlotu.
OdpowiedzUsuńCiekawy jestem, czy jak przylecą (podobno zawsze wracają w to samo miejsce), czy nadal będą wyglądać na Twoje smakołyki? To znaczy, czy będą pamiętać? Bardzo mnie to zastanawia. Pozdrawiam serdecznie!