W południowo-wschodnim rogu posesji jest dość nowe bocianie gniazdo. Tu pokazane było-klik.
I ławka na której można siedzieć i obserwować bocianie igraszki.
Skład opału(powyżej) i taras(poniżej).
Stare bocianie gniazdo. Obecnie używane jako sypialnia bocianich rodziców.
Garaż i to co widzi kierowca wyjeżdżający z garażu. Sosny różnej wielkości.
Pies jest wyraźnie znudzony. Historia wsi kompletnie go nie interesuje ;).
Na zdjęciu widoczny jest dom wybudowany w 2004-2005 roku. Dokładnie nie pamiętam,ale wiem, że w zimie 2006 roku "koczował" w nim już jeden mieszkaniec. Dom okoliczni nazywają dworkiem i wg mnie zasługuje na to miano. Ale po kolei...
W latach powojennych na działce pobudowana była obora. Wszystko funkcjonowało jako SKR, a w oborze hodowano świnie. W latach osiemdziesiątych gmina odcięła po kawałku każdej działki leśnej na konto działki skr-owskiej. Granica lasu jest dobrze widoczna na mapce. Właściciele działek do dziś czują się okradzeni przez gminę. A hodowli świń wciąż krążą historie powtarzane z ust do ust. Jednak nie będę ich powtarzać, bo komunistyczne podejście do dóbr wspólnych jest powszechnie znane i chluby nie przynosi. W obecnym garażu był magazyn/skład naczyń kuchennych. Można było za przysłowiowe grosze kupić talerze, miski, garnki, konewki, słoiki, pokrywki itp.
W roku 1992 (akurat zamieszkałam w tej wsi) wszystko stało już puste. Za kilka lat rozpoczęła się rozbiórka obory na zlecenie nowego właściciela działki. Właściciel nabył działkę od gminy. Wybudowano dworek i wyremontowano magazyn, który przeznaczono na garaż. Na posadzkach obory postawiono skład opału i taras. Mieszkańcy dworku "wtopili się" w społeczność wsi, ale na krótko, bo po perypetiach rodzinnych wyprowadzili się i posesję wystawiono na sprzedaż.
Tłumaczenie napisu:Chroń Boże ludzi twych od głodu, ognia, miecza i choroby.
Jeszcze inne miejsce wskazujące, że historia PPR i tu zostawiła ślady.
Znów prowadzi pies ;)
11.02.2017.
Pomnik jest tuż przy starym bocianim gnieździe i tuż przy dworku. Naprzeciw jest stary krzyż.
Okolica zza mostu też ma swoje historie. Tu opisałam-klik.
I tak to dzięki psu historia jest sfotografowana i opisana.
Okolica dworku jesienią-klik.
Jak sie rychlo ktos tam nie wprowadzi, budynek popadnie w ruine. Gdybym miala dosc wolnej gotowki, nie zastanawialabym sie dlugo. Co najmniej z powodu bliskosci takiej sasiadki, jak Ty. :))
OdpowiedzUsuńPantero, kupmy to na pół, będziemy w każdy weekend ochlaj z Jaśką robić :))))))
UsuńTrudno bedzie, bo ja niepijaszcza, ale dla Was moge sie poswiecic i popasc w alkoholizm nawet.
UsuńJak to niepijaszcza?! A taka fajna babka z Ciebie była... :(
UsuńTrafi pomiędzy pijaszcze to będzie pić ;D
UsuńWino piła moje ,a rzekomo nie lubi ;P
Jaska, bo to wino bylo takie dobre, ze juz sladu po nim nie ma. Sama dalam rade!
UsuńWino jest niepijalne.
UsuńŁojezu, ja chcę taki dworeeek... buuuu!...
OdpowiedzUsuńOj tam. Alkoholizm na końcu!
OdpowiedzUsuńA wiecie ile tam sprzątania!
A guzik mnie to obchodzi. Dworek chcę!
UsuńTeż go chcę i nawet będę sprzątać, przynajmniej będzie widać, że coś zrobiłam. Ładne widoki. I psina sympatyczna:) Ochlej to może nie bardzo, nie lubię, jak mnie łeb boli, ale drina, albo winka to się chętnie z Wami napiję:))
OdpowiedzUsuńNo proszę, ja też się dołączę i będziemy sobie w takiej komunie mieszkać :))) Pić, sprzątać, sprzedawać rękodzieło i co tam jeszcze. Rosyjskiego każda z nas się uczyła, to i miejscowy dialekt od biedy się zrozumie :)
OdpowiedzUsuńAle piesek dość chętnie na spacerki chodzi?
Nawet bardzo chętnie! Musi zresztą poznać ścieżki;)
Usuń